Anita (4 lata w branży kosmetycznej): kiedy zaczynałam swoją działalność gospodarczą najbardziej zaskakujące dla mnie było, to jak szybko byłam w stanie założyć firmę. Zakładałam jednoosobową działalność gospodarczą, to było w czasach, gdy mocno lansowano „zasadę jednego okienka”, która mówiła o tym, że można to załatwić przy jednym okienku. Cóż w moim przypadku nie było to jedno okienko i założenie firmy nie trwało godzinę, a musiałam na to poświęcić cały dzień, ale i tak uważam, że było to sprawnie i szybko, wręcz zaskakująca szybko w porównaniu z tym czego się spodziewałam. Zwłaszcza, że wszyscy wokół straszyli jakie to strasznie skomplikowane i trudne. Z perspektywy czasu myślę, że to była najłatwiejsza rzecz jaką musiałam zrobić odkąd prowadzę własny biznes.
Agnieszka (10 lat w branży prawnej): w zasadzie najbardziej zaskakujące kwestie na początku, to były kwestie związane z marketingiem. Gdy zakładałam moją kancelarię nie sądziłam, że znaczna część moich działań jako szefa to będzie właśnie marketing i dbanie o reklamę. Dużym zaskoczeniem były wszystkie te kwestie związane z budową strony, wyborem domeny i tak dalej… Trudno mi było również pojąć czym jest hosting i trochę potrwało zanim nauczyłam się, gdzie najlepiej wybierać hosting i która oferta jest najlepsza. Dziś korzystam wyłącznie z hostingu – https://wer.pl/hosting. Jednak mówiąc szczerzę nie sądziłam, że prowadzenie kancelarii może być w tak dużym stopniu związane z informatyką i reklamą. Dziś mam w jednym palcu co to SEO, AdWords czy serwer dedykowany.
Waldemar (23 lata w branży przemysłowej): zaczynałem prowadzić swoją działalność na początku lat dziewięćdziesiątych. Moja fabryka znajduje się na obszarze wiejskim, na dawnych terenach po peerelowskich. Na początku, kiedy zaczynaliśmy ze szwagrem produkcje, w zasadzie wszystko mnie zaskakiwało. Wiedziałem dokładnie czego potrzebujemy i jak ma wyglądać sama produkcja, bo wcześniej przez 10 lat pracowałem w Niemczech w takiej fabryce i nauczyłem się tam sporo, stamtąd też sprowadziliśmy sprzęt. Byłem w szoku jak łatwo wtedy można było dostać kredyt, w zasadzie bank chciał tylko hipoteki na dom i biznesplanu i wystarczyło. Dostaliśmy dość wysoki kredyt na 10 lat. Potem przejęcie dawnych budynków PGR – u, to była jakaś wolna amerykanka, nikt nie wiedział, jak ma przebiegać prywatyzacja, jak to powinno wyglądać formalnie. Chcieliśmy kupić budynki, ale wtedy samorządy nie były temu chętne, chyba nadal myślano, że to „bogactwo” gminy i czasy państwowych gospodarstw rolnych jeszcze powrócą. Stawiano przed nami kolejne wymogi formalne, a gdy je spełnialiśmy dokładano kolejne, w końcu po roku starań stwierdziliśmy, że to nie ma sensu i zdecydowaliśmy się na dzierżawę, co samorząd chętnie zaakceptował. Potem w 2005 r. zaproponowaliśmy wykup budynków i tym razem gmina zgodziła się chętnie. Jak teraz o tym myślę to wydaje mi się, że to właściwie niemożliwe, że udało nam się tą firmę rozkręcić.
About the author